Dodane przez Sportowe Suwałki
Zuza Andruczyk zakończyła wyprawę na Aconcaguę
Relacja: Zuza Andruczyk – Z na Szlaku
Kochani,
Moja wyprawa na Aconcaguę wczoraj oficjalnie się zakończyła. Po trzech tygodniach zmagań na górze w obozie III na 6100m musiałam podjąć jedyną słuszną, ale i rozsądną decyzję o rezygnacji z ataku szczytowego. Czasem kobiece ciało potrafi spłatać figla w najmniej oczekiwanym momencie. W moim wypadku ów figiel bardzo osłabił organizm na kilka godzin przed wyjściem na wierzchołek, przez co wybór był prosty: zdrowie przede wszystkim. Podjęłam decyzję, która pozostawiła po sobie niemały niedosyt – szczególnie, że morale, chęci i determinacja utrzymywały najwyższy poziom do samego końca. Mimo to uważam, że żadna góra nie jest warta ryzykowania w.w zdrowia i życia, które powinniśmy cenić ponad wszystko – niezależnie od tego jak blisko znajduje się nasz cel. Sytuacja pechowa i niezależna ode mnie, ale nie dam się złamać i nie poddaję się! Aconcagua poczeka na mnie na swoim miejscu, a ja wrócę ze zdwojoną siłą
„Nie szczyt celem ze złota, lecz droga ku niemu”
Dzięki tej wyprawie jestem bardziej niż pewna, że nie ma nic cenniejszego niż droga ku naszemu celowi, aniżeli sam szczyt. Aconcagua każdego dnia rzucała mi wyzwania, dzięki którym przełamywałam własne słabości i przesuwałam niedostępne do tej pory granice. Przeżyliśmy różne sytuacje w Andach: począwszy od 40kilometrowej wędrówki przez pustynię w prawdziwym południowym upale, przez kilkudniowe koczowanie w namiotach na 5400m przy temperaturze do -30, kończąc na „bezkresnych” wędrówkach do góry ze sprzętem na plecach i załamaniach pogody. Te trzy tygodnie po raz kolejny pozwoliły mi docenić najprostsze rzeczy takie jak prysznic, toaleta, normalny obiad czy nawet dach nad głową. Tego typu „luksusy” w górach nabierają innego znaczenia.
Doświadczenia zdobyte na Aconcagui pokazały mi, że warto wierzyć w siebie i mierzyć się z napotkanymi po drodze przeszkodami. Niejednokrotnie walczyłam sama ze sobą, odkrywając w ten sposób, że „niemożliwe” może stać się możliwym jeśli tylko przełamiemy własne bariery i konsekwentnie będziemy przeć do przodu. Wróciłam z Aconcagui przeczołgana, ze spaloną twarzą i masą zakwasów, ale przede wszystkim z ogromną dawką motywacji i energii do przygotowań pod kolejne górskie eskapady!
Podczas wyprawy miałam okazję poznać fantastycznych ludzi gór, nauczyć się wielu nowych rzeczy i przeżyć przygodę swojego życia. Jestem bogatsza w nową wiedzę i doświadczenia, które na pewno przydadzą się na kolejnych wyprawach, których nie mogę się już doczekać.
Reasumując, Aconcagua może nie została zdobyta fizycznie, ale fizycznie zdobyłam coś o wiele cenniejszego. Droga, którą przeszłam w Andach – czasem kręta i wyboista – nieraz hartowała ducha, ale przede wszystkim uświadomiła mi jak wielką rolę w naszym życiu gra pasja. Warto walczyć o siebie i swoje marzenia, cieszyć się drogą ku własnym celom i czerpać z niej jak najwięcej!
Fakt, że miałam przy sobie również Wasze plany i marzenia w ramach zbiórki dla Fundacja Rak’n’Roll Wygraj Życie był dla mnie ogromnym zastrzykiem energii zarówno w dobrych, jak i kryzysowych momentach. Siła marzeń pokonała masę przeszkód i wspólnie osiągnęliśmy najpiękniejszy i najsilniejszy dach na świecie!
Bardzo dziękuję wszystkim partnerom mojej wyprawy, bez których nie miałabym możliwości wspinaczki na Aconcaguę:
4challenge
SALAG
Agro Doradztwo Szczęsny
Tu i Teraz Cocktail Bar
Rafał Kruszewski Design
Fundacja Rak’n’Roll Wygraj Życie
Uniwersytet SWPS
UNICEF Poland
Tatromaniak
POGODNE SUWAŁKI
Niebywałe Suwałki
Suwalki24.pl
Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia i moc pozytywnej energii, którą od Was otrzymałam <3 Dodajecie skrzydeł, które pozwoliły mi „latać” teraz i będą mi towarzyszyć na kolejnej wyprawie w wakacje. Obrałam już cel, pod który zacznę się przygotowywać po niezbędnej w tej chwili regeneracji. Duuuże wyzwanie, ale jest bardziej niż warto! Uchylę rąbka tajemnicy w swoim czasie.
Ściskam,
Z
